Podsumowanie 2015

Jak łatwo zauważyć, jestem specyficznym człowiekiem, którego nie do końca obowiązują określone ramy czasowe. Gdyby niektóre rzeczy dało się łatwo zmienić, przenieść lub przemianować, to pewnie nawet Sylwestra obchodziłabym gdzieś w maju.
Dlatego nie powinno was dziwić, że podsumowanie roku 2015 wrzucam w drugiej połowie stycznia.
Podsumowanie trochę niezwykłe, bo pewnie nie będzie żadnego Top 15, ale wspomnę o tej, czy o innej książce czy filmie.




Miniony rok z pewnością był tym rokiem, kiedy moje zbiory książkowe powiększyły się niemal dwukrotnie i kiedy przeczytałam prawie dwa razy tyle, ile zamierzałam. Co nie znaczy, że liczba moich pozycji TBR siedzących na półkach lub na kindle się pomniejszyła – wręcz przeciwnie, jest ich chyba nawet więcej.
Mój dwa tysiące piętnasty zdecydowanie należał do jednej z najlepszych dystopii, jakie czytałam – Player OneErnesta Cline'a – chociaż był to też rok, kiedy przeczytałam zatrważające ilości książek YA – głównie contemporary (w tym moje kochane Oddam Ci Słońce Jandy Nelson i „Fangirl” Rainbow Rowell), ale znajdzie się parę fantasy. To rok, w którym zaczęłam męczyć jedną z najlepszych książek XX wieku – i mimo że bardzo mi się podoba, nie potrafię jej skończyć.
Z trzech challenge'ów, w których brałam udział – Goodreads, Nerdowy Challenge Książkowy i Movie Challenge – śmiało mogę powiedzieć, że udało mi się skończyć większość. GR – 74 książki przeczytane na 40 zdeklarowanych (plus nieliczony re-reading innej pozycji); NCK – niezrealizowanie tylko dwóch podpunktów, co i tak uważam za sukces, bo nie przypisałam żadnej książki do dwóch kategorii jednocześnie, więc wyzwanie zaliczone; Movie Challenge… No, tu mogę mieć problemy, bo mimo bardzo dobrego startu na początku roku, nie sądzę, żeby udało mi się skończyć połowę. Wszystkie trzy do wglądu pod linkami w tekście i z boku.
Jeśli chodzi o filmy, to był to rok, kiedy zakochałam się w twórczości Hayao Miyazaki (ach, te pamiętne wieczorki ze Studiem Ghibli!), obejrzałam parę innych wspaniałych pozycji (m.in. „Deszczowa Piosenka”, „Mały Książę”, „Spirited Away: W Krainie Bogów”, „Dwunastu Gniewnych Ludzi”) i czekałam na inne jak na szpilkach (przy okazji też pomstując na wybór bajkowego laureata Oscarów – Big Hero 6” – kiedy wszyscy wiemy, że powinno wygrać Jak Wytresować Smoka 2” – mimo że BH6 też było wspaniałe).

Książki, o które się wzbogaciłam, możecie zobaczyć na zdjęciach* poniżej – podzielone miesiącami (oprócz jednej z października  „Facecje” Patryka Brylińskiego i Macieja Kaczyńskiego – gdyż pożyczyłam ją koleżance). Większa część z nich kupiona była przeze mnie, kilka wygranych, kilka też dostałam od innych osób. Fun fact: od października do końca roku (nie licząc „Finału”) niczego nie kupiłam. 
Filmy również znajdziecie na zdjęciu, jednak jest ich stanowczo mniej z prostej przyczyny – częściej chodziłam do kina, niż kupowałam DVD.


A jakie plany na ten rok? Z pewnością więcej pisać, czytać, oglądać i recenzować tu na blogu, nie zapominając o nowych herbatach (one cannot simply forget about tea). I napisać magisterkę.
Stay tuned, bo na pewno coś tu wrzucę jeszcze w tym tygodniu.
I w ten weekend wrzucę także nowe wyzwania, którym chcę sprostać w 2016. Bo lubię wyzwania!


 Za jakość zdjęć od razu przepraszam, ale robiłam je komórką i przeszłam z tym piekło, bo w międzyczasie zepsuła mi się karta microSD, na której miałam wszystko; jeszcze nie byłam w punkcie, żeby się zapytać, czy coś się da zrobić, ale serio… nawet adapter podłączony do laptopa jej nie widzi, więc nie sądzę, że się uda;)

PS Spodziewajcie się też gościnnego wpisu od którejś z dziewczyn ode mnie, bo totalnie przebalowałam z obietnicą (i pomyśleć, że wszystko przez pracę i uczelnię, i głupi esej).

Komentarze

  1. Patrząc z boku uważam, ze radzisz sobie całkiem nieźle z banem na ksiażki i zdrowym rozsądkiem... nie to co ja :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz